Komentarze: 1
Ile jesteś w stanie znieść dla miłości...?? ja chyba wszystko...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Ile jesteś w stanie znieść dla miłości...?? ja chyba wszystko...
ostatnio bardzo rzadko pisze i zaglądam tu... kiedyś blog znaczył dla mnie bardzo wiele...ale ostatnio w ogóle sporo się zmieniło... cały swój wolny czas poświecam komuś wyjątkowemu... komuś kto jest sensem mojego życia i nie mam czasu na nic innego, bo przy Nim wszystkie inne rzeczy to bzdury... dlatego zaniedbuje trochę znajomych, ale szczerze mówiąc dobrze mi z tym:-)
Rok temu tak bardzo chciałam iść do liceum... mieć obowiązki i czuć dorosłość... wszyscy mówili, że to wcale nie takie fajne jak się pozornie wydaje... mieli racje... właściwie dobrze mi z tym, czuje się dojrzalej i chyba jestem dojrzalsza, ale boli mnie to, że tamte wspaniałe chwile już nie wrócą... boje się, że przyjaźnie z tamtych czasów nie przetrwają choć bardzo się o to staramy... obawiam się jednak, że przyjaźń zachowam tylko z trójką z nich...z prawdzimy przyjaciólmi, a oreszcie zapomnę... prędzej czy później... i oni zapomną o mnie... mój wkład w ich życia bedzie epizodyczny...a było tak pięknie...
Czasem wydaje nam się, że jesteśmy piękni, mądrzy i idealni... żyjąc w takim przekonaniu czujemy się wiele warci... czujemy się podziwiani (nawet jeśli wcale nie jesteśmy) ale czasem ktoś w jednej chwili potrafi nas sprowadzić na ziemię i udowodnić, że jesteśmy głupi, puści i nic nie warci... Upadek z piedestału jest bolesny dlatego uczę się pewności siebie bez zachwycania się nad sobą i bez narcyzmu...
Zaczynam się bać, że coś się zepsuje... że całą misterna konstrukcja, którą udało mi sie zbudować się zawali... a wszystko przez moją własną głupotę... poza tym znów zaczynam popadać w kompleksy i przestaje lubić siebie... a myślałam, że już na zawsze udało mi się siebie zaakceptować i polubic... wszystko było takie proste a nagle stało się takie skomplikowane... chyba tracę odporność...przestaję już sobie radzić nawet z błahostkami dnia codziennego...:-/